.


Free website translation
http://www.tolingo.com/



wtorek, 27 kwietnia 2010

Ballet performance !

Dzisiejszego dnia prawie zaspałabym  na tramwaj do lumpeksowego Świata.  Z Agą , Madzią, Rudsonem, Kamilą i zakręconą Barbarą, która w pośpiechu pomalowała tylko jedno oko , w każdym razie buszowałyśmy wśród babć szukając jakiegoś, dobrego kawałka "mięsa"! W końcu wszystko było po 2 złote. Kupiłam sobie sukienkę z bufkami , sweter i świetny bezrękawnik.. KOCHAM lumpeksy ! ! ! Każdy wybrał coś w swoim stylu , np Aga kupiła bluzkę "Jezusa" i spodnie pasujące do glanów. Wracając zjadłyśmy w MC Donaldzie i wpadłyśmy do Galerii. Teraz zmęczona siedzę z satysfakcją pomyślnych łowów !


Wczoraj byłam na pokazie baletmistrzów...w Operze Bałtyckiej, trochę nie moje klimaty, ciężko było usiedzieć w jednym miejscu przez trzy godziny. Tym bardziej,że na scenie skakali faceci w rajtuzach. Czasami przeraża mnie ich śmiałość, a propos dowiedziałam się,że oni wypychają sobie gacie skarpetami .. to niedorzeczne!

Zrobiłam troszkę zdjęć tym talentom ...




niedziela, 25 kwietnia 2010

Ostaszewo !

Hi darlings!
Zacznę tak... Pewnego , słonecznego dnia dwie szajbnięte "kobiety" zrealizowały swoje życiowe marzenie.
W piątek po szkole  przebyłyśmy z Madzią naszą podróż dookoła "Świata". Spakowane, z wielkimi tobołami ruszyłyśmy w świat. Tramwajem dostałyśmy się do centrum , co już uważam za nie lada wyzwanie.
Później o mały włos nie porwał nas jakiś psychopatyczny mężczyzna, pretekstem podwiezienia nas do Elbląga.
Po trzydziestu minutach zajechał po nas o dziwo nie trampek, a pierwszej klasy autokar i to z klimatyzacją.
Nasza przejażdżka skończyła się w małej wiosce Ostaszewo. Bardzo uroczej wiosce. Mieszka tam cały herb Maryńczaków. W końcu gdzieś za polami , lasami ukazał nam się przytulny różowo, żółty domek. Zmachane podróżą najadłyśmy się do pełna , obejrzałyśmy step up 2 i poszłyśmy spać. Następnego ranka zrobiłyśmy z siebie "bóstwa", wsiadłyśmy do PORSHE i  pojechałyśmy  z babcia Danką do Nowego Dworu. hahahah kocham te auto. Buszowałyśmy po jakiś nieznanych sklepach i przypadkiem trafiłyśmy na miłość naszego życia, jedyną taką szanse, której oczywiście nie wykorzystałyśmy . Była to piękna koronkowa sukienka, z bufkami, idealnie pasowała do ciała. Niestety kiedy potrzebne są nam pieniądze, to ich nigdy nie ma.
Wróciłyśmy do domu , zjadłyśmy smaczny obiadek. I z pękającym żołądkiem podreptałyśmy do łazienki. W sekrecie zabrałyśmy babci szminki i wykorzystałyśmy je w praktyce. Magda w stylu szeryfa , ja pin-up girl poszłyśmy na pola i trzaskałyśmy sobie zdjęcia .. Brrrrr 10 stopni a my w krótkich bluzkach . Wracając z Ostaszewa zahaczyłyśmy o dom babci Marysi. Było Ś W I E T N I E , musimy to kiedyś powtórzyć.

Oto naszę arcydzieła:

sobota, 17 kwietnia 2010

Brzeźno

Pare dni temu z Edziem wybrałyśmy się do Brzeźna... Jak zwykle musiałyśmy "wiać" siarą.
W tramwaju pstrykałam ludziom zdjęcia, taka nieoczekiwana sesja grupowa. Po jakże dziwnej wycieczce tramwajem dotarłyśmy do Brzeźna, gdzie napotkałyśmy "BAR U CHIEFA", z powodu którego "dusiłyśmy się ze śmiechu" jeszcze przez następne pare dni. Chwile potem na plaży zdziwko chapło. Zimno, wietrznie, bezludnie. Dwoma słowami: STRASZNIE nienormalnie. Dla zasady kilka zdjęć, blasków flesza. Po czym ruszyłyśmy w stronę molo. Edzia jak zwykle nie skorzystała z okazji, nie chce Cię dołować ale sądzę, że to był ten jedyny. haaha : P Następnie parę nieudanych póz na molo, zdjęcia.... i pobiegłyśmy do wyjścia. Wszystko minęło szybko, sprawnie i zabawnie. Nie znudzone swoim towarzystwem wyimaginowałyśmy nowy pomysł w swoich dość ograniczonych głowach. Pojechałyśmy na gorącą czekoladę. Urządziłyśmy sobie taki nasz CHILLOUT. Nie mogło odbyć się bez podsłuchiwania. No więc tym razem w kawiarni sąsiadowali nam dziwni, zboczeni staruszkowie i młoda dziewczyna. Tworzyli ciekawy trójkąt. Ponieważ jeden z "mężczyzn" zabrał ze sobą przyzwoitkę atmosfera była przygnębiająco sztywna . Po pewnym czasie naszą uwagę przykuła para młodzieńczych geniuszy. Uważam, że ich spotkanie miało być w formie randki, ale nie wyszło. Ani przez sekundę nie odezwali się do siebie, za to wyciągali książki i przyglądali się im. Co w naszej szarej codzienności jest rzadkością. Szczerze z serca życzę im, żeby ich związek przetrwał. ;p

Zdjęcia umieszczam poniżej.


Hi darlings !

Wczorajszy dzień był niesamowicie wspaniały. Niby takie niepozorne spotkanie, a na naszą bibe wbiła się policja , straż pożarna i karetka . Nasza wczorajsza ekipa to:
Piwsko-niepozorny(estoy comiendo), Ruda-pawiooka ; p, Lisowska-szajbus, Madzia-dwa słowa: MAMA MARYŃCZAK, Natalia-"Cicha woda brzegi rwie", Suzi-nasza maskotka ;*, Basiucha-zakręcona jak bumerang!
Dzięki, że nie macie mnie dość, że przy was mogę robić zamki z chusteczek jedząc pizzę. A "ALEKSANDRĘ" przepraszam za użycie Ciebie na pozbycie się ciastka z ziarnami.





I LOVE YOU GUYS !
































środa, 7 kwietnia 2010


















Dziś dość przytłaczający dzień, sama nie wiem co napisać.
Ostatnio doszłam do jakże "mało zaskakującego" wniosku.
Moi najbliżsi niedługo uciekną gdzieś daleko i mnie w takim stanie zostawią na lodzie... Codziennie pytam się, czemu ja?? Wiem,że wiele ludzi tego nie przeczyta, więc piszę to co mi przyjdzie na myśl. Dwa słowa: MAM DOŚĆ, ale wytrzymam... "O mnie się nie martw, o mnie się nie martw ja sobie radę dam!"
A tak do naszych życzeń na moście , wśród spadających meteorytów, spełniło Ci się któreś? Bo jak na razie czekam, czekam i coś doczekać się nie mogę!
Ty wiesz o co mi chodzi, tak mi się jakoś na wspomnienia wzięło.

poniedziałek, 5 kwietnia 2010

niedziela, 4 kwietnia 2010